top of page
  • oazamistrzejowice

Podróż życia - Wrześniowe rekolekcje oazowe

Już zaczęły się inaczej niż zwykle. Wycieczka zamiast konferencji na początek? Czułam się trochę zagubiona. A potem było coraz lepiej. Spotykaliśmy się co tydzień, zamiast codziennie, jedliśmy pizzę udając, że kosztujemy w ten sposób tłustych potraw, a zamiast kupić różańce, pletliśmy je z różnokolorowych sznurków... Jedno można śmiało powiedzieć – na pewno się nie nudziliśmy. Ale po kolei!


Z Pamiętnika Animatora

Poniedziałek, 31.08

To pierwszy dzień naszych rekolekcji Wielki Rajd do Nieba. Zaczynamy od wędrówki, bo prawdy duchowe łatwiej porównać do jakichś spraw, wydarzeń, których się doświadczyło. Czuję, że będziemy długo wspominać tę wycieczkę. Tajemnicze leśne przejścia, podchwytliwe pytania, enigmatyczne drzwi do toalety... A to wszystko pośród niesamowitych krajobrazów Ojcowskiego Parku Narodowego. Oj, a jak bardzo zżyliśmy się ze sobą! Wiem już naprawdę sporo o każdej osobie z mojej małej grupy, z którą będę się spotykać przez najbliższy czas. Nie mogę się doczekać piątku!


Piątek, 4.09

Dzisiejsze wieczorne spotkanie było – co tu dużo mówić – po prostu WOW. Po krótkiej rozmowie i czytaniu Pisma Świętego w małych grupach oraz Mszy Świętej zebraliśmy się wszyscy w salce. Było naprawdę wesoło! Z trudnością przerwałam rozmowę, kiedy jeden z animatorów poprosił o ciszę. Wtedy wymknęłam się cicho z sali, żeby przygotować się do swojej misji. Nie było to łatwe zadanie! Każdy z nas, animatorów, musiał zająć się jednym fragmentem niezwykłego Rajdu dookoła kościoła, w którym brali udział uczestnicy. Na drodze wędrowca (który pokonywał trasę z związanymi oczami) pojawiały się znienacka przeszkody. Każdy z naszych kochanych uczestników zaczynał drogę w koronie, aby przekonać się, czy jest dobrym kandydatem na władcę swojego życia. Challenge był prosty: jeśli ktoś przejdzie całą trasę i nie zgubi korony, może rządzić. Nie udało się nikomu. Potem stwierdziliśmy, że dobrze się złożyło, bo prawdziwym i najlepszym panem naszego życia jest Chrystus, więc powierzyliśmy Mu siebie i szczęśliwi wróciliśmy do salki. Jestem wykończona, ale... znów nie mogę się doczekać piątku!


Piątek, 11.09

Dziś schemat się powtórzył; spotkanie w małych grupach, Msza Święta i wspólny czas w salce. Bawiliśmy się naprawdę długo, ciesząc się swoją obecnością. Najmocniej zapadły mi w pamięć zwinne ruchy księdza – w przeróżnych miejscach sali majaczyła jedynie czarna plama zamiast konturów sutanny... – oraz donośny, wesoły śmiech i krzyk budzący się nagle jak lawina w górach wówczas, gdy zaczynała się najbardziej emocjonująca zabawa. Tego dnia jeszcze długo siedziałam w salce rozmawiając z tymi, którym tak samo bardzo jak mi śpieszyło się do domu.


Piątek, 18.09

Dziś już ostatnie moje spotkanie z małą grupą, którą opiekowałam się na czas rekolekcji. Ale – co jest pocieszające – nie koniec wieczornych, wspólnych spotkań, wspólnej modlitwy i zabaw! To jednak naprawdę piękne, że widzimy się w oazowym gronie co piątek po wieczornej Mszy Świętej. Mam tylko nadzieję, że spotkam się za tydzień z jak największą liczbą uczestników tych rekolekcji, bo – co tu dużo mówić – trochę będę tęsknić...


Gabriela Wilkosz




5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page