top of page
  • oazamistrzejowice

Pocztówka z Ameryki

Zaktualizowano: 13 kwi 2020

Mimo, że żyjemy w Europie, to kultura amerykańska wydaje się nam bardzo bliska. Jest wszechobecna w filmach, piosenkach, znanych markach, można by powiedzieć krótko: przesiąka całą popkulturę, czy szerzej, dużą część naszej kultury w ogóle.

Ciekawie jest jednak skonfrontować te nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Od początku tego roku mam przyjemność uczestniczyć w wymianie studenckiej, przebywając na czas jednego semestru w Louisville, głównym mieście stanu Kentucky w środkowo-zachodniej części USA. Codzienne życie, nauka i spotkania z wieloma osobami dają dużo okazji do obserwacji i przemyśleń, ale chciałbym podzielić się trzema refleksjami, które rzucą być może nieco odmienne światło na pewne utrwalone wyobrażenia o niektórych stronach życia w USA.

Jedną z pierwszych uderzających kwestii jest wciąż mocno obecny kwestia rasizmu. Całe życie byłem w przekonaniu, że ten problem w krajach tak rozwiniętych jak USA już dawno został przezwyciężony i że należy zdecydowanie do przeszłości. Prawda przedstawia się jednak nieco inaczej i inaczej ten problem widzą też sami Amerykanie. Mimo, że oficjalna polityka ma oczywiście na celu walkę z rasizmem i silne dowartościowanie pozycji Afroamerykanów w społeczeństwie, to konsekwencje dawnej polityki segregacji będą jeszcze widoczne prawdopodobnie przez długie lata. Wystarczy przejść się ulicą, wejść do sklepu, urzędu czy lokalu gastronomicznego, by zobaczyć, jak warunki społeczne, ekonomiczne i edukacyjne mogą zależeć od koloru skóry. To nie efekt oficjalnej dyskryminacji dziś, ale społeczne konsekwencje rasistowskiej polityki, którą była normą jeszcze w XX w.

Katolicy w USA stanowią z pewnością mniejszość wśród innych Kościołów chrześcijańskich, ale nie zmniejsza to gorliwości wiary zaangażowanych katolików. Jedną z największych niespodzianek po przyjeździe do Louisville było odkrycie, że na kampusie uniwersyteckim działa prężne duszpasterstwo akademickie z prawie codzienną Eucharystią, spowiedzią, adoracją i spotkaniami dającymi okazję do pogłębiania wiary i życia we wspólnocie. Niesamowitym świadectwem są młodzi misjonarze, którzy są wysyłani przez swoją wspólnotę do nieznanych im wcześniej miejsc, by w uczelnianym środowisku animować życie religijne – i to jest ich „pełnoetatowe” zajęcie, powołanie które odkrywają w konkretnym momencie życia. Miejsce działania duszpasterstwa mieści się w budynku użytkowanym przez różne wyznania i nie przeszkadza to w pokojowym życiu obok siebie.

Ciekawe jest również zetknięcie się z mentalnością Amerykanów i sposobem ich zachowania na poziomie zwyczajnych, codziennych sytuacji. Idąc załatwić jakąś sprawę do urzędu czy biura, można być niemal pewnym przywitania uprzejmym uśmiechem. Z pewnością kontakt z nieznanymi wcześniej osobami sprawia wrażenie mniej formalnego niż w Polsce. Za tą uprzejmością i nieco większym „luzem” można wyczuć jednak pewien dystans (ale nie w negatywnym sensie). To moje wrażenie pewnie jest spowodowane także przeskokiem z naszej charakterystycznej słowiańskiej serdeczności i spontaniczności. Oczywiście, jeśli poznajemy kogoś lepiej, bardzo szybko można znaleźć dobrych znajomych, z którymi można swobodnie porozmawiać i na których można polegać. Amerykanie są bardzo uczynni i nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której potrzebowałbym jakiejś pomocy i jej nie otrzymał. Doświadczyłem jak do tej pory naprawdę wielkiej gościnności i życzliwości.

A na zakończenie jeszcze jedna krótka myśl: czasami można mieć wrażenie, że żyjemy w świecie, gdzie mamy dostęp do niemal każdej informacji i że da się wirtualnie zwiedzić każde miejsce na świecie. Mam jednak przekonanie, że aby rzeczywiście poznać inną kulturę, trzeba po prostu jej dotknąć w realnym świecie.

Michał Dorman

57 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page