top of page
  • oazamistrzejowice

„SMUTNY ŚWIĘTY TO ŻADEN ŚWIĘTY”, CZYLI O TYM, ŻE CHRZEŚCIJANIN TO CZŁOWIEK RADOŚCI

„Odkąd Jezus pokonał śmierć, żaden optymizm nie jest w Kościele przesadą” (ks. Józef Tischner)

W życiu chrześcijanina jest miejsce na pokutę, post, ale nie ma miejsca na smutek! Dlaczego? Bo Chrystus zmartwychwstając dał nam pewność, że przy Nim będziemy żyć wieczne; Bóg obiecuje nam takie szczęście, jakie trudno sobie wyobrazić. On nie proponuje chwili śmiechu, przyjemności, ale radość, która nie będzie miała końca! Co więcej, jest niezależna od okoliczności, bo jej źródłem jest sam Chrystus.

Trudno to pojąć; mamy cieszyć się nawet w obliczu choroby, tragedii? Wierzę, że tak; to bliskość z Chrystusem daje nam pokój, szczęście, więc wystarczy tylko On, aby „radość nasza była pełna” (J 15, 11). Nie chodzi bowiem o śmiech, dobrą zabawę, bo to – chociaż cudowne – jest nietrwałe, a co najważniejsze, nie jest istotą prawdziwego szczęścia. A jednak ludzie noszący w sobie radość Chrystusową często stają się wobec innych iskrą zapalającą uśmiechem.

Takim przykładem jest św. Jan Paweł II, o którym krążą liczne anegdoty. Jedna z nich opowiada o sytuacji mającej miejsce podczas pierwszej pielgrzymki papieża do Niemiec. Zgromadzonym na Mszy Św. wiernym tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, stwierdził: "Dziękuję w imieniu świętego Pawła". Inna historia przedstawia wydarzenie z Hiszpanii, gdzie uszczęśliwione obecnością papieża siostry zakonne robiły wielki szum. Św. Jan Paweł II po chwili takiego hałasu wypalił: „Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej".

Te anegdoty uczą nas jednej bardzo ważnej rzeczy – radością, którą nosimy w sobie dzięki Chrystusowi musimy się dzielić! Jeśli mamy zmieniać świat – a przecież właśnie do tego jesteśmy powołani – musimy wprowadzić do niego uśmiech, nadzieję, a nie smutek. Jakież wielkie zadanie stoi przed chrześcijanami; napełnić świat Chrystusową radością, która jest prawdziwa i nie przemija!

A co jeśli ja nie mam w sobie takiej radości? Problemy przytłaczają mnie, naprawdę nie potrafię się cieszyć, choćbym bardzo tego chciała... Odpowiedź daje nam, jak zwykle, Pismo Święte. W cytowanym wcześniej piętnastym rozdziale Ewangelii wg św. Jana Jezus mówi o tym, że jest drzewem winnym, którego latoroślami jesteśmy my. Chrystus bardzo mocno podkreśla w tym fragmencie właściwie tylko jedno – człowiek musi z Nim się złączyć, aby być sobą, czyli aby być szczęśliwym. Uczy nas tego, kim naprawdę jesteśmy; stworzeniem na Jego obraz, a zatem z wpisaną w sercu potrzebą zespolenia się z Bogiem, służenia Mu i przyjmowania Jego darów z miłością i wdzięcznością. Ten fragment Jezus kończy słowami: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 11). Czyli co konkretnie Chrystus przedstawił jako „przepis” na pochodząca od Niego radość? Miłość. „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.” (J 15, 9-10).

Naprawdę? Tylko tyle? To już chyba gdzieś słyszałam... No tak; słyszałaś/słyszałeś to pewnie już milion razy, bo to jedyna droga do odnalezienia siebie, do szczęścia, do zbawienia. Ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie mówił, że miłość to posiadanie siebie w dawaniu siebie, a Konstytucja Duszpasterska o Kościele pisze, że „człowiek (...) nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Pierwszym krokiem na naszej drodze chrześcijaństwa powinno być uświadomienie sobie, że miłość to ofiarowanie siebie, że powołani jesteśmy nie tylko do przyjmowania miłości, ale przede wszystkim do kochania innych. Potem zrozumiemy, że to dawanie jest największym szczęściem, jakie możemy przeżywać na tym świecie.

W zjednoczeniu z Chrystusem trzeba podjąć wreszcie decyzję, że w imię miłości zmieniam choć jedną rzecz w swoim życiu – chwalę przyrządzony obiad zamiast narzekać na drobne niedociągnięcia, albo lepiej – pomagam go przygotować. Wstaję wcześniej, aby przed wyjściem z domu móc porozmawiać z tym, dzięki któremu mogę przeżyć kolejny dzień... Każdy z nas dobrze wie, co powinien zmienić. A dzięki tak prostym rzeczom zbliżywszy się do Chrystusa możemy osiągnąć radość niewypowiedzianą, bo słowami nie da się w pełni opisać spotkania duszy z Bogiem, który jest źródłem wszelkiego szczęścia.

Gabriela Wilkosz


161 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page